sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 4

✉JaHey, przepraszam za wczoraj, byłam trochę nie miła. Jeśli Cię jeszcze nie zraziłam 
do siebie, to chętnie dowiem się czegoś o Tobie :)

Jakiś Harry: Witam ^^ Nie, jeszcze mnie nie zraziłaś :) z chęcią opowiem coś o sobie. Więc od czego powinienem zacząć według Ciebie?

✉Ja: Tak naprawdę to nie wiem.

Jakiś Harry: To może ty mi opowiesz coś o sobie, bo chyba wychodzę na egoistę...

✉JaMoże troszkę.. xd Hmm.. Więc mam na imię Amelia, mam 18 lat i powoli kończę szkołę. Jestem jak mieszanka owocowa : mama jest Hiszpanką, a tata Anglikiem. Mam dwójkę starszego rodzeństwa. AH... i na ogół jestem optymistyczna. Now is your turn :))

Jakiś Harry: Wow ^^ Musisz mieć Ciekawe życie. Ja jestem Harry, 19 lat. Mama ma korzenie Angielskie, a tata Francuz i mieszkam w Francji, chociaż bardzo chciałbym wrócić do Anglii. Mam starszą siostrę. Lubię dużo mówić i jestem otwarty, ale to chyba już zauważyłaś.

✉Ja: Zapomniałeś dodać, że jesteś zabawny.

Jakiś Harry: Jestem według Ciebie zabawny?

✉JaMoże :)

    Po mojej wiadomości nieznajomy nie odpisał. Zastanawiałam się dlaczego? Czy napisałam coś niewłaściwego? Dzięki Harry'emu (o ile naprawdę ma tak na imię) czuję się lepiej. Pisanie z nim daje mi małą nadzieję na lepsze jutro, korespondencja z Harrym staje się moją odskocznią. Kiedy z nim piszę nie jestem oceniana, nie jestem szkolną gwiazdką: Jade Amelią Thrilwall, tylko zwykłą, zagubioną, szczerą i prawdziwą Amelią. W szkole wszyscy uważają mnie i dziewczyny za najpopularniejsze. Stworzyłam popularną, idealną dziewczynę bez kompleksów, ale w domu nią nie byłam. Po szkole byłam Jade w okularach i szarym swetrze, która lubiła czytać książki i słuchać muzyki klasycznej. Prawdziwą mnie ukrywałam pod maską z makijażu i świetnych ubrań. Tak naprawdę stworzyłam potwora, który może już zniknąć bo wyjeżdża.

~Jakiś czas później~
    Około godziny 19 wysiadłam z wynajętego przez mamę auta i zobaczyłam typowy francuski dom. Budynek był pokryty szarą cegłą, wysoki i z dużym ogrodem, który był lekko pokryty śniegiem. Okna były zasłonięte żaluzjami przez co nie mogłam nic przez nie dostrzec. Mama poprosiła aby Leon wziął nasze bagaże, a my udałyśmy się do naszego nowego domu. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam przestronny hol, po prawej stronie znajdowały się schody na górę, natomiast po lewej drzwi zapewne do łazienki. Po przejściu pięciu kroków po lewej stronie dostrzegłam kuchnię, nie była ona duża, natomiast urządzona w stylu moim i mamy - czerń i biel to kolory dominujące - zresztą jak cały dom. Dwa kroki dalej po prawej stronie znajdował się salon, a na pierwszy rzut oka można było zauważyć telewizor, kominek, bardzo duża kanapa,przed nią mały stoliczek, a tuż za nią stół, przy którym mogło usiąść osiem osób. Musiałam przyznać, że dom zewnątrz, a tym bardziej w środku robił wrażenie. Mama dotknęła mojego ramienia i tylko gestem pokazała mi abym udała się na górę. Podczas drogi z lotniska mama powiedziała gdzie są nasze pokoje, więc otworzyłam drugie drzwi po lewej stronie. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to stojące po prawej stronie łóżko oraz duża szafa z lustrem na przeciwko mnie. Ściana za łóżkiem była pokryta tapetą w paski. Po jednej stronie łóżka stała szafka nocna z lampką, a po drugiej półka na książki. Równolegle do łóżka stało biurko z krzesłem oraz mała toaletka na kosmetyki. Moja sypialnia była gustownie urządzona, chociaż myślę że poprzednia w Barcelonie była lepsza, bardziej przytulna, z zrobionymi, zaprojektowanymi przeze mnie elementami.
    Usiadłam na łóżku, a jakiś czas później Leon przyniósł moje walizki i pogratulował mi pokoju. Wypakowałam tylko jedną, ponieważ nie miałam już sił na następne. Byłam wyczerpana podróżą, a przecież jutro miał zacząć się nowy dzień. Następnego dnia musiałam iść do nowej szkoły. Zdecydowanie zaczynałam już wtedy tęsknić za Barceloną oraz za Jesy i Leigh. Po odprężającej kąpieli odpłynęłam do krainy Morfeusza w bardzo krótkim czasie.
      Nowy dzień. Nowy czas na poznanie nowej klasy. To był właśnie tamten moment. Siedziałam w samochodzie pod szkołą i zastanawiałam się czy powinnam z niego wysiąść, lub może uciec jak najdalej. Wcześniej czy później musiałam to zrobić, więc po krótkiej chwili zastanowienia wysiadłam z auta, tym samym żegnając się z mamą. Budynek szkolny był bardzo duży, pokryty czerwoną cegłą. Przed nim znajdowało się tam bardzo wiele osób, a wśród nich zagubiona dziewczyna, ubrana w biały t-shirt z nadrukiem, jasne jeasny i zwykłe czarne szpili, które lekko stukały o chodnik. Kiedy kroczyłam drogą czułam na sobie kilkadziesiąt palących spojrzeń. Czym prędzej dotarłam do drzwi szkolnych, a następnie przed drzwi gabinetu dyrektora. Lekko zapukałam, a gdy usłyszałam ,,proszę'' po prostu weszłam. Mężczyzna około pięćdziesiątki na kartu dobrze znał moje nazwisko. Był uśmiechnięty, wyglądał na bardzo przyjaznego i zabawnego. Sprawiał wrażenie zadowolonego z mojego przybycia do szkoły. Dyrektor dał mi plan zajęć, dzięki czemu mogłam dostać się na zajęcia. Gdy szukałam swojej szafki, zadzwonił dzwonek na lekcję, a ja wciąż szukałam szafki. Kiedy w końcu ją znalazłam, ktoś wpadł na moją osobę, przez co wylądowałam na posadzce.
- Uważaj jak... - chciałam zrobić tej osobie awanturę, ale kiedy podniosłam głowę zobaczyłam hipnotyzujące błękitne oczy, blond włosy i lekkie zmartwienie na twarzy.
- Przepraszam, nic Ci się nie stało? - Powiedział słyszalnym akcentem francuskim. W tej chwili dziękowałam Bogu, że w szkole uczęszczałam ma dodatkowy francuski.
- Tak, wszystko w porządku - odpowiedziałam, chłopak okazał się gentleman'em i pomógł mi wstać.
- Jesteś tutaj nowa? Jeszcze nigdy nie widziałem Cię w tej szkole - Spytał, chodź na końcu wszystko brzmiało bardziej jak stwierdzenie.
- Niestety, ale tak, jutro ma przyjść też przyjaciółka. Przepraszam, gdzie znajdę sale 76? - Zerknęłam na kartkę, którą otrzymałam, a następnie na towarzysza.
- Chemia z Panem Durand? - Przytaknęłam lekko głową, gdy usłyszałam pytanie. - Więc jesteśmy razem w klasie, a ja się nie przedstawiłem... Luke - chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku
- Jade - odpowiedziałam ściskając lekko jego dłoń i ruszyliśmy w stronę właściwej sali. Gdy tylko chłopak przekroczył próg drzwi nauczyciel pytał się dlaczego kolejny raz się spóźnij, natomiast kiedy ja weszłam do klasy, wszyscy zwrócili swoje oczy na moją osobę. - Dzień dobry - powiedziałam bardzo cicho, tak aby tylko nauczyciel to usłyszał. Klasa była przestronna. Przy ścianie jak i pod oknami był rząd sześciu ławek tylko dla jednej osoby. Natomiast na środku znajdowało się również sześć ławek, ale były to ławki trzyosobowe.
-Panna Thrilwall zgadza się? - Zadał pytanie starszy mężczyzna przy tablicy, na co potaknęłam głową - Witamy. Proszę spocząć między Lukiem, a Panem Styles'em. - Tak jak powiedział nauczyciel tak też zrobiłam, usiadłam pomiędzy dwoma młodymi mężczyznami.
    W tamtej chwili czułam się jak zwierze, które jest zamknięte w klatce, w miejscu niewoli - zoo i każdy go podziwia, niczym nowy obraz, zabytek. Czułam na sobie tak wiele spojrzeń. Pragnęłam jak najszybciej wydostać się sali. Podczas lekcji postanowiłam się jak najmniej odzywać, nie chciałam się wychylać po za szeregi. Co jakiś czas chłopak po mojej prawej - Styles - zerkał na mnie ukradkiem. Był bardzo przystojny, pomimo, że widziałam go tylko z profilu. Lekcja bardzo mi się dłużyła, aż po jakiś kolejnych 20 minutach zadzwonił upragniony dzwonek. Wzięłam torbę oraz zeszyt i udałam się w stronę drzwi, jednak w ostatniej chwili zatrzymał mnie głos nauczyciela.
- Thrilwall, Styles zostańcie na minutkę. - Z lekkim niezadowoleniem podeszłam do biurka - Ze względu na to, że jesteś nowa, chciałbym abyś jak najszybciej zorientowała się co omawiamy na  moich zajęciach. Harry jest najlepszy z tej klasy odnośnie chemii oraz matematyki, a więc proszę Cię Styles, abyś wyjaśnił jej wszystko - wyjaśnił Pan Durand, a więc ma na imię Harry... Harry.
- Dobrze - odpowiedział krótko. Miał tak bardzo brytyjski akcent.
- To samo z matematyką, o tuż uczę w zastępstwie matematyki. Zgadzasz się ... - nauczyciel chciał zerknąć do dziennika, aby odnaleźć w nim moje imię, jednak odpowiedziałam szybciej.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się lekko i w towarzystwie chłopaka opuściłam salę lekcyjną.
- Czekaj dziś na mnie przed szkołą, omówię Ci wszystko związane z chemią, a jutro matematyka - oznajmił, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony i zostawił mnie zdezorientowaną na korytarzu. To będzie długi dzień...

________________
Witam Misie!
Przybywam do was z czwartym rozdziałem...
powolutku akcja zaczyna się rozwijać, ale to wszystko małymi kroczkami ^^
Mam nadzieję, że nie jest najgorszy i spełnia jakieś wasze oczekiwania.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, które mogą się pojawić, ponieważ nie sprawdzałam go.
BTW. Co u was ? Jak w szkole? Jakie plany na Święta i Sylwestra?
Ja od środy zaczynam próbne egzaminy :/ Trzymajcie kciuki :)
Pozdrawiam xxx

9 komentarzy:

  1. super ;) kiedy następny rozdział? Bardzo mi się podoba to jak piszesz. Powiem krótko.. Masz talent :) pisz dalej ;) i zapraszam do mnie na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam twoje opowiadanie 😊 świetnie ci wyszło. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważam, że historia rozpoczyna się bardzo ciekawie i z chęcią będę śledzić następne rozdziały. Bardzo podoba mi się twój styl pisania 🙊 Zapraszam także do siebie na dosyć nietypowe fanfiction o Harrym, mam nadzieję, że znajdziesz chwilę, by zostawić swoją opinię na jego temat until-dawn-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej.
    Wiesz, czuje się okropnie.
    To co piszesz jest cudowne, a ja tak po prostu olewam komentowanie... To jest chamskie. Wiem. Ale mam ogromną nadzieje, że mi wybaczysz ^^.
    No więc...
    Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu, ale tak jakoś nie chciało mi się komentować :/ Tak wiem, nie jestem leniem. No cóż.
    Tak szczerze nigdy nie przepadałam za Harrym, ale w tym opowiadaniu stał się kimś innym, fajnym, no po prostu taki... INNY. I to mi się strasznie spodobało. Zwłaszcza, że masz niesamowity styl pisania :)).
    To opowiadanie mnie zaciekawiło i chyba przez długi czas się ode mnie nie uwolnisz ^^.
    Oczywiście proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach (na moim blogu, albo na asku, nwm jak wolisz ^-^) bo znając mnie i moją sklerozę + brak możliwości zaobserwowania bloga... Szybko zapomnę xd.
    No tak więc...
    To wszystko z mojej strony bo nie mam weny do komentarzy :/
    Tulę,
    Kerry.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny , cudowny :***
    Zapraszam do mnie :
    giveyoumeheart.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, właśnie zaczęłam czytać twoje opowiadanie i muszę przyznać, że jak na razie bardzo mi się spodobało.:)
    Nie rozumiem tylko jednego, czy dziewczyny są sławne czy nie? 😂
    Życzę weny i świetnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, właśnie zaczęłam czytać twoje opowiadanie i muszę przyznać, że jak na razie bardzo mi się spodobało.:)
    Nie rozumiem tylko jednego, czy dziewczyny są sławne czy nie? 😂
    Życzę weny i świetnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Dzięki Harry'emu (o ile naprawdę ma tak na imię) czuję się lepiej. Pisanie z nim daje mi małą nadzieję na lepsze jutro, korespondencja z Harrym" -powtórzyłaś imię "Harry". A powtórzenia źle brzmią xD Radzę jakoś pokombinować, żeby go uniknąć.

    To było troszkę przewidywalne, że Harry i Jade się spotkają, ale nie sądziłam, że tak szybko. W końcu świat jest wielki, państwa są wielkie, a oni nagle ni stąd ni zowąd znajdują się w tej samej ławce. Cóż, zrzućmy to na przeznaczenie;D Choć nie ukrywam, że mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach jakoś to pokomplikujesz, żeby nie było tyle przewidywalności;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładny rozdział jak i całe opowiadanie. Na samym początku mój wzrok przykuł szablon bloga *_* pisz dalej jak piszesz, a będziesz miała tysiące fanów :)
    http://isabellebailey.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń