czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 7

Podałam adres Harry'emu i po około dwudziestu minutach auto zatrzymało się pod domem.
- Przepraszam i jednocześnie dziękuję - powiedziałam odpinając pas.
- Nie ma za co. Do jutra - odpowiedział spoglądając na budynek
- Tak do zobaczenia. - Tymi słowami pożegnałam chłopaka i pośpiesznie wkroczyłam do domu - Mamo! Jesteś już?! - Krzyknęłam na cały dom
- Jestem w gabinecie! - Gdy tylko usłyszałam te słowa, zdjęłam kurtkę i powędrowałam do pomieszczenia. Mama siedziała za biurkiem, pracowała, jak zwykle. Jej długie brązowe włosy, dziś wyjątkowo spadały na jej ramiona, a duże czekoladowe oczy były utkwione w laptopie. Dopiero kiedy podeszłam do jej biurka podniosła na mnie wzrok. - Coś się stało? Właściwie dobrze, że przyszłaś, bo muszę Ci również coś powiedzieć. Pozwolisz, że zacznę?
- Proszę.
- Pierwsza sprawa ... ze względu na to, że działalność w Paryżu została właśnie otworzona odbędzie się bankiet. Będzie on za 9 dni, czyli w następny piątek, Jade proszę, a właściwie szef prosi, abyś zagrała na swoich skrzypcach. Doskonale wie, że jesteś bardzo utalentowana i prosi, aby występ był fenomenalnym otwarciem bankietu jak i całej firmy. Zgadzasz się skarbie?
- Tak oczywiście, to będzie sama przyjemność - odpowiedziałam, chodź wiedziałam, że mama już postanowiła i nie miałam wyboru.
- Dobrze. Druga sprawa, Savanna z Carmen przylecą na weekend. Mała bardzo tęskni za tobą i ostatnia sprawa, a właściwie pytanie. Kochanie czemu mi nie powiedziałaś o Marco? - Gdy usłyszałam pytanie, zamurowało mnie. - Wiesz, że możesz mi mówić wszystko, zawsze Cię wysłucham, więc dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Wiesz dlaczego nie mówiłam Ci nic? Nie chciałam, bo znów usłyszałabym a nie mówiłam?  Po raz kolejny byłyby te same słowa rozczarowania. Czasem myślę, że chcesz abym była, jak Savannah, idealna, zgrabna, utalentowana, ambitna córka, która poszła w ślady mamy i została adwokatem - mówiłam tak szybko, że nie pamiętam, kiedy w moich oczach zgromadziły się łzy.
- Wcale tak nie uważam, po prostu robię to dla twojego dobra, dla Ciebie - odpowiedziała mi mama z wyraźnym smutkiem.
- No właśnie, ty robisz. Ja potrzebuję wolności, rady, ale wybór muszę podejmować sama, a nie mieć już go podany, bo niczego się w ten sposób nie nauczę. Wiem, że chcesz, aby wszystko było dobrze, aby wszystko było jak dawniej, ale już tak nie będzie. Taty już nie ma, a ty stanęłaś już dawno na nogi, tylko to rozpamiętujesz. Teraz przejdę do tego co chciałam Ci przekazać... tata dzwonił.
- Naprawdę? Mówił może coś? - Spytała mnie, próbując odczytać coś z mojego wyrazu twarzy.
- Nie odebrałam, Mamo ... czy znów będę ostatnia, która dowie się o czymś? Znów będę ostatnią? - Patrzyłam jej prosto w oczy i czekałam na jakąkolwiek reakcje.
- Ja o niczym nie wiem, oddzwoń, może ojciec odpowie na twoje wszelkie pytania, a może po prostu chciał porozmawiać. On się nigdy nie zmieni. Zawsze nas zaskakiwał..
- Masz racje. Idę do siebie. Zjem obiad jak Leon wróci z uczelni, lub gdy skończę prace domową. Przepraszam mamo, naprawdę - powiedziałam, a następnie odeszłam i udałam się do swojego pokoju, zabierając ze sobą torbę.
     Kiedy zamknęłam drzwi oparłam się o nie i na chwilę zamknęłam oczy. Trwałam przez chwilę, a następnie wzięłam laptop z biurka, włączyłam go i puściłam playlistę moich ulubionych piosenek. Wyjęłam z torby zeszyt i książkę. Mój drugi dzień szkoły,muszę zrobić pięć zadań, a na następny tydzień napisać referat. Nauczyciel dał mi wolną rękę, więc mogę opisać co tylko sobie zażyczę, aby było związane z historią. Nigdy nie lubiłam robić pracy domowej z ''pomocą'' internetu, zawsze wolałam przeczytać dany tekst i wykonać samodzielnie zadania, bo na następnych zajęciach wciąż pamiętałam o czym czytałam i pisałam. Po niecałych pięćdziesięciu minutach zrobiłam wszystkie pięć zadań i byłam pewna, że wykonałam je dobrze. Gdy chciałam chwycić za telefon usłyszałam głos brata, który wołał mnie na wspólny posiłek, więc szybko wsadziłam urządzenie do kieszeni i zbiegłam na dół. Czułam się trochę niezręcznie w obecności mamy, wstydziłam się. Odzywałam się wtedy kiedy musiałam. Widziałam, że Leon coś podejrzewa, ale nie mówił nic przy mamie. Gdy siedzieliśmy wszyscy przy stole, poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość.

✉Perrie: Wpadniesz do mnie dziś na noc? 


✉Ja: Tak, oczywiście. Coś się stalo?

✉Perrie: Chciałam porozmawiać, jest okey :)

✉Ja: Dobrze. O której?

✉Perrie: Właściwie to .... za jakieś 30 minut, bo jesteśmy teraz z mamą w sklepie to zajedziemy po Ciebie. W porządku?

✉Ja: Okey :)

- Za kilkanaście minut przyjedzie po mnie Perrie z mamą i jadę do nich na noc - powiedziałam wstając od stołu, zabrałam talerz oraz szklankę, odstawiłam je na blat w kuchni i powędrowałam do pokoju się przygotować. Kilka minut zastanawiałam się co powinnam zabrać ze sobą, aż dostałam wiadomość od przyjaciółki, że wychodzi ze sklepu. Szybko do dużej torby włożyłam kilka ciuchów, kosmetyków, a do szkolnej torebki zapakowałam wszystkie książki oraz zeszyty na jutro i ładowarkę od telefonu. Na siebie ubrałam dużą, białą bluzę, a na nos założyłam okulary, które muszę nosić codziennie. Wyłączyłam laptop, wzięłam rzeczy i zeszłam na dół. Zauważyłam, że w salonie był Leon, który gdy tylko mnie zobaczył,wstał i podszedł do mnie. 
- Możemy porozmawiać? - Spytał patrząc mi prosto w oczy.
- Proszę nie teraz. Nie mam siły na rozmowę z tobą, bo te szczere do bólu rozmowy mnie wykańczają - odpowiedziałam, na co brat westchnął
- Ale zawsze pomagają - uśmiechnął się - No dobrze, nie zawsze, ale często. Tym razem tą rozmowę Ci odpuszczam, ale następnym razem miły już nie będę.
- Ty nigdy nie jesteś miły - zażartowałam, rozluźniając atmosferę.
- Ja jestem ten kochany, najlepszy z najlepszych - wzniósł głowę tak jakby właśnie otrzymał trofeum.
- Tak... wmawiaj sobie - zrobiłam poważną minę, a gdy usłyszałam samochód pocałowałam brata w policzek i z torbami opuściłam dom.
- Bądź grzeczna! - Usłyszałam za plecami. Wsiadłam do samochodu witając się z Perrie i Panią Edwards.
- Co ty zrobiłaś z włosami? - Spytałam będąc w szoku, gdy zobaczyłam Perrie.
- Pomalowałam. Skoro ty możesz mieć niebieskie, to ja mam różowe - odparła, będąc pod wrażeniem nic nie odpowiedziałam.
     Do domu dwóch młodych kobiet jechaliśmy około czterdziestu minut. Mieszkały w jakby to powiedzieć nowoczesnej kamienicy. Kiedy weszłyśmy do środka byliśmy w holu za którym był nie duży salon. Po prawej stronie znajdował się szary narożnik z  zielonymi poduszkami, przed nim mały stoliczek, a na ścianie równolegle do narożnika znajdował się telewizor. Na wprost mnie jakieś dziesięć kroków dalej był stół dla 6 osób, stał on przy grubej, szklanej ''ścianie''dzielącą salon z wejściem do łazienki. Natomiast po lewej stronie, znajdowało się ulubione miejsce Pani Edwards - kuchnia. Była ona nowoczesna, wyposażona w dobre, nowe sprzęty. Takie mieszkanie spokojnie wystarczało by dla mnie. Razem z Perrie udałyśmy się na górę, do jej pokoju. Sypialnia była przytulna. Ściany były szaro niebieskie. Po prawej stronie stało duże łóżko, dwa kroki na przeciw łóżka, przy ścianie, również po prawej stronie była duża szafa, z wielkim lustrem. Na przeciwko lustra znajdowało się biurko, na którym był laptop oraz kosmetyczka, po prawej stronie od łóżka stała gitara, a na przeciwko mnie było okno, przez które można było zobaczyć całą ulicę.
   Z przyjaciółką rozmawiałyśmy o przyszłym bankiecie, o chłopaku, którego Perrie poznała w Paru, kiedy biegała oraz jutrzejszym kółku muzycznym jak i o całej szkole. Będę architektem wnętrz, a moje marzenia nadal kręcą się wokół muzyki, tak właśnie mówiłam. Po długiej rozmowie poszłyśmy zjeść kolację, a następnie zasiadłyśmy przed telewizorem i oglądałyśmy Piratów z Karaibów. Byłam bardzo skupiona na filmie, a w scenie kiedy zaczęła grać słynna muzyka doznałam olśnienia do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Co się stało, tak nagle wstałaś? - Spytała Perrie
- Właśnie wpadł mi pomysł na występ, którym otworzę bankiet. Tylko do tego potrzebuje dużo pracy i poświęcenia ...
- Opowiadaj ! -Nakazała zamieniając się w słuch
- Co sądzisz o tym, aby zagrać na skrzypcach właśnie piosenkę z Piratów? Połączyć grę z tańcem i
całą sztuką? - Spytałam, mając duży uśmiech na twarzy.
- Brzmi świetnie i teraz oficjalnie ogłaszam, iż zamierzam Ci w tym pomóc! Do tego jeszcze look jak piraci! Suknia z rozcięciem na nodze i dokładnie taki sam kapelusz jaki ma Jack Sparow! - Przyjaciółka miała iskierki w oczach, czyli pomysł jest dobry.
- Widzę nie tylko ja, mam pomysł - zaśmiałam się, a policzki dziewczyny zaczęły robić się różane.
 - Powiedziałaś taniec, co miałaś na myśli? -Dodała
- Na początek lekcje tańca. Jakieś tango, aby pasowało do rytmu, ale najważniejsze zadzwonię do Jaron'a i spytam się go o pomoc. Oglądajmy film. Jestem taka podekscytowana .. - szeroko się uśmiechnęłam
      Kiedy film się skończył postanowiłyśmy, że pójdziemy spać, aby jutro byś wyspane. Przyjaciółka poszła do łazienki, która byłą na dole, a ja zostałam na górze. Wzięłam gorący prysznic i wykonałam wieczorną toaletę. Wróciłam do sypialni Perrie, a ona siedziała już na łóżku, usiadłam obok niej i chwilę wpatrywałam się w biały sufit.
- Nie jest tutaj, aż tak źle, ale wolę naszą Hiszpanię - powiedziała naśladując moje czyny i też patrzyła w górę.
- Musimy się przyzwyczaić, trzeba nauczyć się żyć inaczej - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem
- To co było już nie wróci ... - zaczęła, ale mój telefon zaczął dzwonić. - Odbierz - powiedziała, a ja sięgnęłam po telefon zerkając na ekran. Tata. To był właściwy czas na rozmowę z nim.
______________________
Witam Aniołki.
Troszkę rozdział mi się opóźnił, tak o cały tydzień... :/ 
Bardzo przepraszam, ale w końcu dodałam.
Rozdział jest dość krótki i dominują tutaj dialogi, więc mam nadzieję, że nie jest tak źle jak ja myślę.
Przed wami prezentuję zwiastun który wykonała Melody z Doliny.
Piszcie co sądzicie o rozdziale i o zwiastunie...
Pozdrawiam xxx