niedziela, 27 września 2015

Rozdział 2

    Spoglądam na ekran telefonu, po raz kolejny i zastanawiam się jak mogłam pomylić numery. Myślałam, że doskonale znam numer Marco, a jednak się pomyliłam. Jedna liczba sprawiła, że poczułam się głupio, po kilku minutach postanowiłam odpisać do nieznajomego. Myślałam, że po pierwszej wiadomości ten ktoś odpuści, jednak było zupełnie inaczej.

Ja: Przepraszam za pomyłkę
Numer nieznany: W porządku. Coś się stało?
✉Ja: Nie nic.
Numer nieznany: Skoro nic to mam zagadkę. Puk Puk
 ✉Ja: Really? 
Numer nieznany: No weź... Puk Puk
✉Ja: Kto tam?
Numer nieznany: Jurek
✉Ja: Jaki Jurek?
Numer nieznany: Ogórek, kiełbasa i sznurek!
✉Ja: Co za idiota, nie wierze... xd
✉Numer nieznany: Miło mi, a ja Harry ^^


    Nieznajomy sprawił, że zaczęłam się uśmiechać. Dokonał tego jednym, głupim żartem oraz swoją odwagą oraz lekką głupotą. Wydawał się być miły, dość miły jak na nieznajomego. Postanowiłam nie brnąć dalej w gierki słowne tym bardziej, że dopiero co płakałam po zdradzie. Jednak skoro przestałam płakać, przestałam o tym myśleć, a Harry mnie rozśmieszył, może myliłam się co do moich uczuć, może byłam tylko zauroczona i to nie była miłość?

***
     Weszłam do domu i od razu udałam się do swojego pokoju. W tamtej chwili pragnęłam zaszyć się w swoim królestwie, położyć się na łóżku i pobyć w samotności, jak to zapewne bywa kiedy jest brzydka pogoda. Jednak moje plany nie mogły się udać, bo kiedy otworzyłam białe drzwi, zobaczyłam blondynkę siedzącą na moim łóżku. Była młoda i bardzo ładna, jej twarz oświetlało słońce, tym samym uwydatniając jej wszystkie atuty. Miała krótkie blond włosy i niebieskie oczy. Ubrana była w biały crop top z nadrukiem i zwykle, lekko podarte, czarne jeansy. Wyglądem przypominała boginię. To właśnie była Perrie. Perrie Edwards. Najpopularniejsza dziewczyna w całej szkole i najbardziej lubiana z naszego zespołu. Miała doskonałe wyczucie stylu, podążała za trendami miała piękny głos, była pewna siebie i szczera. Ideał dziewczyny. Ja natomiast byłam jej lekkim przeciwieństwem. Nie byłam brzydka, ale moim problemem był często brak pewności siebie, przez to czasem wolałam usiąść w bibliotece i pobyć sama. Nie podążałam za trendami, wolałam nosić to co według mnie, mi pasuje, niż to co było wtedy modne. Dziewczyna kiedy mnie dostrzegła szczerze się uśmiechnęła, ukazując jej śnieżnobiałe zęby.
- Cześć Ja.. coś się stało? - Zaczęła z uśmiechem na ustach, ale kiedy zobaczyła moją minę od razu wiedziała, że coś się stało. To jest prawdziwa przyjaźń, nic nie mówisz, a druga osoba i tak Cię rozumie. Usiadłam obok niej na moim łóżku i oparłam głowę o ścianę- Mała..
- Bo ja byłam u Marco, chciałam zrobić mu niespodziankę, miło spędzić dzień zanim wyjadę... - w tamtym momencie w moich oczach pojawiły się łzy - Kiedy weszłam do jego domu, zobaczyłam go z jakąś dziewczyną. On uprawiał z nią seks, tak po prostu mnie zdradził. Dziewczyna z którą on to robił, była kompletnie nie świadoma co się dzieje tak jak ja, nazwała go kochaniem
- Chodź do mnie - przyjaciółka objęła mnie ramieniem, a ja się w nią wtuliłam. - Wiesz, że zawsze jesteśmy ze sobą szczere. Naprawdę nie chcę Cię bardziej dołować, ale on zdradzał Cię już wcześniej. Na ostatniej imprezie, kilka razy po szkole. Byłaś taka szczęśliwa, promieniałaś i nie chciałyśmy Cię ranić, a on zawsze mówił, że się zmieni. Jedna tego nie robił. Myślisz dlaczego Jasy go tak nie lubi? Jesteś piękna, miła, zabawna, masz bardzo dużo zalet, znajdziesz innego, a po za tym będziemy w tym razem Jade.
- Teraz to wszystko nabrało sensu, częste olewanie mnie, unikanie, spóźnianie się na randki.. Im szybciej o nim zapomnę tym lepiej, tym bardziej, że wyjeżdżam, wyjeżdżamy A wiesz, co jest najlepsze? Najlepsze jest to, że ja chyba go naprawdę nie kochałam, bo chwilę później śmiałam się z głupiej wiadomości - otrząsnęłam się, wytarłam łzy i lekko się uśmiechnęłam. - Kiedy im powiemy?
- Myślałam, żeby jutro iść razem do kina, zakupy oraz kawę i wtedy, przy kawie byśmy im to powiedziały. Lepiej powiedzieć to wcześniej, żeby dziewczyny się z tym oswoiły i abyśmy miały te kolejne dni na porządne pożegnanie.
- Masz rację. Też wyjeżdżasz w piątek? - Spytałam, a ona przytaknęła - Więc mamy tylko cztery dni, nie licząc dzisiejszego, na to aby uporządkować wszystkie sprawy, a potem... Welcome Paris. Nie chcę opuszczać Barcelony, ale wiem jakie to dla mamy ważne. Dla niej to nowy start, zresztą dla twoich rodziców też, tym bardziej, że pracują razem - powiedziałam mając kamienną twarz.
- Myślę to samo, ale my jeszcze nie możemy zmieniać naszego losu. Może w Paryżu nie będzie tak źle? Kocham Cie Jade, jak własną siostrę, ale mam być w domu za trzydzieści minut. Napiszę jeszcze dziś do dziewczyn, bo widzimy się jutro prawda?
- Tak oczywiście, nie zmieniłam zdania. Pozdrów rodziców- uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam przyjaciółkę na pożegnanie.
     Po uścisku blondynka opuściła mój pokój, a ja zostałam sama. Sama po raz kolejny. Postanowiłam czas zając czytaniem książki, którą zaczęłam w Maladze. Myślę, że Papierowe Miasta John'a Green'a to bardzo dobra książka. Czytam ją od dwóch dni i jak na razie uważam, że jest świetna, tym bardziej, że ma bogatą recenzję. Kiedy skończę, czytać Papierowe Miasta, mam zamiar kupić Gwiazd Naszych Wina, tego samego autora, ponieważ słyszałam, że jest jeszcze lepsza od tej którą teraz czytam. Zaczytana w lekturze, nie interesowałam się telefonem, ani tym co dzieje się za oknem. Byłam tylko ja i moja powieść. Jednak w pewnym momencie poczułam, że Morfeusz mnie wzywa do swojej krainy snów.
     Obudziłam się przez fragment piosenki mojego ulubionego zespołu OneRepublic - Counting Stars. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że dzwoni brat, postanowiłam nie odbierać, tylko napisać mu krótką wiadomość Sms...

✉Ja: Jeśli jesteś w domu, to jesteś idiotą, bo ja jestem za ścianą.

     Kliknęłam wyślij, a po minucie do mojego pokoju, przybył mój brat. Leon jest średniego wzrostu i dobrze zbudowany , ma krótko ścięte ciemne włosy i ciemnobrązowe jak czekolada oczy. Jest wysportowany i zawsze w dobrej formie. Ubrany był w biały t-shirt , rozpiętą, czerwoną koszulę w kratę i jeansy. Wyglądał jak zwykle zniewalająco. Jest po prostu przystojny i mój brat ma naprawdę duże powodzenie u dziewczyn. Kiedy przeszedł przez próg drzwi od mojej sypialni, zauważyłam na jego twarzy uśmiech, był pełen radości i energii do życia.
- Hey Sis, po pierwsze nie jestem idiotą, po drugie nie słyszałem kiedy przyszłaś, a po trzecie bardzo Cię kocham mała - powiedział i nagle mnie przytulił
- Em.. ja ciebie też. Wiesz Leon, my to jednak jesteśmy skazani na samotne życie, nie ma dla nas drugiej, podobnej do nas osoby - powiedziałam bez namysłu
- Co? Czemu tak myślisz? - Spytał z grymasem na twarz
- Po prostu mam prośbę, mógłbyś przywieźć wszystkie moje rzeczy z domu Marco, które u niego zostawiałam? - Spytałam, patrząc mu w oczy
- Oczywiście, że tak. Na mnie zawsze możesz liczyć, nawet w najgorszej sytuacji. - Leon nie zadawał, żadnych pytań, pewnie się domyślił... - Wszystko w porządku? - Kiwnęłam lekko głową. - Na pewno? - Spytał po raz kolejny raz. - Dasz radę siostrzyczko, jesteś śliczna, utalentowana i dzielna tak jak każdy z naszej cudownej rodzinki - powiedział z uśmiechem na twarzy, na wypowiedziane przez niego zdanie, sama pokazałam swoje ząbki.
- Jestem głodna... zrobisz coś dla mnie? - Spytałam go z nadzieję w głosie
- Dobrze... właściwie to dzwoniłem do Ciebie, bo zrobiłem naleśniki. Poproszę jeszcze mamę, żeby zrobiła pyszne babeczki, co ty na to? - Zaproponował deser, a w moich oczach zapewne pojawiły się iskierki - W takim razie lecę do kuchni... SUPERMAN! - Krzyknął i wybiegł z mojego pokoju, z ręką wzniesioną ku górze, na co zaczęłam się śmiać. W oczekiwaniu na obiado-kolację z lekkim uśmiechem na twarzy przeglądałam instagrama. W pewnym momencie zobaczyłam nowe zdjęcie Marko, poczułam lekkie ukucie w sercu, ale szybko zamknęłam oczy, kliknęłam w jego profil i przestałam obserwować. Mała, idiotyczna czynność, ale poczułam się lepiej, lżej. Zaraz po tym do pokoju dotarły moje naleśniki i szklanka soku.
- Dziękuję bardzo, jesteś kochany. Twoja dziewczyna, będzie miała prawdziwego księcia - powiedziałam całkiem poważnie, ale wkrótce oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dobrze wiemy, że to szybko nie nastąpi - przewrócił oczami
- Taaak.. zawsze przystojny, wolny imprezowicz - dodałam, a brat opuścił mój pokój, natomiast ja zaczęłam delektować się obiadem. Mój spokój i uczucie zadowolenia, nie trwało długo ponieważ usłyszałam dźwięk telefonu. spojrzałam na ekran i wyświetliła się ikona wiadomości. Lekko zirytowana odblokowałam telefon i spojrzałam na treść wiadomości.

Numer nieznany: Nie odpisałaś... smutam :/